Blogooblatywacz Blogooblatywacz
345
BLOG

Palikot zbrzydzony demoralizacją Kluzik

Blogooblatywacz Blogooblatywacz Polityka Obserwuj notkę 0

W pewnym momencie wybuchła spora burza wokół pana kontaktów z byłą współpracowniczką Jarosława Kaczyńskiego. Jak było naprawdę? Spiskowała z panem czy nie?

Trudno mówić o spiskowaniu. rzeczywiście spotkaliśmy się w lipcu 2010 roku, kiedy ona ze swoją grupą była już zdecydowana na wyjście z PiS-u. Po raz pierwszy doszło do rozmowy w biurze Pawła Poncyliusza, gdzie nieoczekiwanie dla mnie ona się pojawiła. Wyrażała bardzo antyklerykalne poglądy, tak że byłem nawet zaskoczony. "Co ty robiłaś w takim razie w Prawie i Sprawiedliwości?!" - zapytałem w końcu. "A wiesz, bo tak życie się potoczyło. W 2005 roku nie było w zasadzie różnicy, czy jest się w PiS-ie, czy w PO. Decydowały bardziej towarzyskie względy" - odpowiedziała. Choć faktycznie o Platformie wtedy dobrze się nie wypowiadała, mówiąc o niej z przekąsem "Peło". "Do tej 'Peło' to nie pójdziemy, ta 'Peło' jest taka zupełnie bezideowa" - twierdziła.

A ona sama jest ideowa?

To właśnie paradoks. Nie. To przypadek inny niż Poncyliusza. Jest zdecydowanie typem karierowicza. Joanna ma przekonanie, szczególnie w sferze opieki społecznej, ale na użytek polityczny jest w stanie je albo bardziej uwypuklić, albo stępić. Inaczej też niż Poncyliusz, podczas tamtego spotkania na moją propozycję, by z tymi swoimi poglądami dołączyła do mojego ruchu, nie odpowiedziała: "nie". Powiedziała, że musi się jeszcze nad wszystkim zastanowić i żebyśmy się jeszcze raz spotkali.

I spotkaliście się?

Tak, kilka dni później przyszła do mojego mieszkania. I powiedziała, że jednak nie może do mnie dołączyć, bo musi być solidarna z tą grupą z PiS-u. "Gdyby się nam nie udało, to wtedy może przyjdę do ciebie" - rzuciłaAle jakąś sympatię do mnie chyba miała. Kiedyś mój kierowca na sejmowym parkingu niechcący stuknął - jak się okazało potem - właśnie jej samochód. Gdy więc potem spotkałem ją na korytarzu, wręczyłem jej jako zadośćuczynienie butelkę Snow Leoparda, którą akurat przywiozłem dla Niesiołowskiego. Bardzo się ucieszyłai potem przysłała mi sms-a: "Mimo, że w wielu sprawach się nie zgadzamy, toludzie z mojego otoczenia ci kibicują". Dziś mogę powiedzieć, iż mam szczęście, że nie związałem się z taką osobą. Ale nie przypuszczałem, że może być aż tak zepsuta.

J. Palikot "Kulisy Platformy" str. 151-153.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka